„W Polsce pospolity na całym niżu, ale występuje rzadziej od zawilca gajowego.” Tak napisano na Wikipedii. Niezaprzeczalnie, jest on rzadszy; ciekawa jestem stosunku ilości białych do żółtych zawilców widzianych przeze mnie. Pewnie byłby ogromny. Do niedawna zawilec żółty był dla mnie pewnego rodzaju dziwną legendą, jak to tak, zawilec, ale żółty? Cóż, jednak istnieje, i w tym roku poznałam już pięć jego stanowisk. To nadal nieporównywalnie niewiele w stosunku do zawilca gajowego, choć to kolejny przypadek w którym dziwię się, że wcześniej konsekwentnie przeoczałam dany gatunek, a o ile teraz każda podróż piesza i część rowerowych odbywam ze wzrokiem wbitym w ziemię to dawniej także oczy miałam szeroko otwarte, jednak wiele mnie omijało. Nic to, nadrobi się. ;)
Za każdym razem spotykałam zawilca żółtego w towarzystwie gajowego; prosty wniosek mówi, że wymagania mają podobne i zawilec żółty występuje w liściastych lasach, najlepiej wilgotnych i cienistych. Dla odmiany od większości roślin w zielniku A. ranunculoides nie jest ziołem i nie był stosowany w lecznictwie, jest za to wyposażony w trującą ranunkulinę, jak zresztą większość jaskrowatych.
Powyższa sytuacja – dwa kwiaty na jednej roślinie – jest jak najbardziej normalna, mi trafiło się dosłownie kilka tylko takich osobników.
Data: 7 kwietnia 2012
Gatunek: zawilec żółty Anemone ranunculoides
Rodzina: jaskrowate Ranunculaceae
Miejsce: wilgotny las liściasty, Jerzmanowa k. Głogowa
ja je często widuję, nie wiedziałem, że są rzadkie ;-)
Też kiedyś myślałem że w moich okolicach go niema, aż w końcu znalazłem jedno stanowisko, rośnie razem z ziarnopłonem wiosennym :)
No to upolowałaś coś rzadkiego do swojej kolekcji. :)
A nie myślałaś, żeby zbierać, suszyć, wieszać w antyramach?
Może kiedyś, jak nie będę wiedziała co zrobić z czasem. ;) Albo z pustymi ścianami. :)
Ja widziałem go tylko raz na Słowacji w parku zamkowym w Stupavie. W Polsce nigdy i nigdzie:-(
Jeszcze się trafi. ;)